Jakiś czas temu uszyłam halkę idealną pod lolicie stroje. Z braku mojej wymarzonej stopki do marszczenia, wszystko marszczyłam i fastrygowałam ręcznie, by później przeszyć maszyną. Nie potrafię powiedzieć ile mi to zajęło, gdyż wszystko robiłam w wolnych chwilach przy włączonym serialu, nie spiesząc się i czerpiąc z szycia maksimum przyjemności ;)
O! A moja halka, częściowo zmarszczona leży sobie gdzieś w kącie pokoju od wiosny :c
OdpowiedzUsuńNo tak, najgorzej coś odłożyć na później a potem zapomnieć. Mój próbny stanik w kawałkach leży od lutego w koszyku i też się wziąć za niego nie mogę :x
OdpowiedzUsuńtworzysz piekne rzeczy i co najwazniejsze czerpiesz z tego radosc! podziwiam Cie za to, ze poskromilas tyle warstw na tej spodnicy, jestes prawdziwa czarodziejką :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńTeż mam niedługo zamiar poprosić siostrę o uszycie takiej halki :) Bardzo się ona przydaje w strojach z lat 50, 60 :)
OdpowiedzUsuńTaka halka to przydatna rzecz, sama planuję zrobić kiedyś w wolnej chwili jeszcze jedną, tym razem w białym kolorze :)
Usuń